k r o p l a j e s t s a m a l
e c z z a w s z e j e d n a k
o w a c z a s e m t w o r z y
s t r u m i e ń o b ł o k o c
e a n k r y r o s ę l i ś ć
wiersze, wierszyczki, wierszydełka, chwile na chwilę w obiektywie, sekretniki, suche liście i pióra ptaków, muszle, kamyki, skorupki, bezkreśnie optymistycznie, mikroskopijnie i uważnie, a nader spokojnie, szczęśliwie, chwytając nitki opowieści
k r o p l a j e s t s a m a l
Wiersz z drewna,
Chyżo rączym łosiem nadzieja
przemyka po mej głowie sercu
trzewiach kośćcu szarej masie
że dreszcz za dreszczem deszcz
mżący rześko synapsami popędza
Między nami bliskość daleka
Wykonał lot na miotle,
W teraźniejszości czekamy
Tylko chyboczące się źdźbła traw
zdradzają ich obecność
uważnie spoglądając
zobaczysz smukły długi ogon
ruchliwy nosek
albo szarobrązowe futerko
a gdy będziesz mieć szczęście
bystre uważne spojrzenie
chwytające nić porozumienia
podróże pisnesowe zostały
Czworoboczne słońce Malewicza
Puch wędruje przy drogach
Najsmutniejsza Prozerpina
w zaniechaniu chwyta swą dłoń
z granatem
jej włosy płomienie
Malachitowa Madonna
postawiona pod ścianą
jednak ze świetlika znakiem
Żołędzie schowane
miga w żółciejącej zieleni
r u d o ś ć
rozumiemy się bez słów
może wyrośnie dąb
W poniedziałek przedziałek perfekcjonisty
We wtorek warkocze protagonisty
na drutach
We środę kok
We czwartek lok
W piątek foch
już prawie niedziela
więc bez fryzjera
Boschu Hieronimie twój talent
w podziw wprawia i słyniesz
z pomysłu zacnego przed laty
by głupotę wyleczyć na raty
i kamień zastąpić olejem
Zaspane przystanki bezdomności
wiekuistość niezmienna
współczucie całuje klamkę
Przysnąć choć na chwilę
w trzech ścianach
wolność portfela na to pozwala
Moment udomowienia
szczerość minimalizmu